Pierwszy dzień rozpoczynający wenecką wyprawę fotograficznych warsztatów, to dzień głównie w podróży.
Ostatni tydzień stycznia, ostatni tydzień ferii woj. mazowieckiego i pierwszy weekend karnawału weneckiego!
Z przyczyn optymalizacji kosztów przedsięwzięcia, podróż zaczęliśmy od lotu do Bolonii, gdzie nieco w pośpiechu pokonywaliśmy uliczki, nie mogąc się jednak zatrzymać na dłużej, by móc poczuć smak włoskiego, niespiesznego życia.
Plan wypicia pierwszego prawdziwego, włoskiego espresso zrealizowaliśmy w barze w Bolonii, tuż po opuszczeniu lotniska. Dalej ruszyliśmy komunikacją miejską, w kierunku centrum miasta.
Tempo w Bolonii było zapowiedzią tego, z czym niebawem uczestnicy mieli zmierzyć się w Wenecji. Duża ilość kilometrów i dzień trwający minimum 16-19h. Tak, tyle standardowo trwał dzień warsztatowy podczas pobytu w Wenecji!
Zdarzało się, że nie zawsze wszyscy wytrwali. Kiedy do późnych godzin wspólnie siedzieliśmy i kończyliśmy edycje wykonanych zdjęć, nie zawsze wszyscy dawali radę wstać o poranku o wschodzie słońca.
Niemniej jednak, był to czas owocny, pracowity i pełen wytężonej pracy nad fotograficznymi zadaniami, tematami, edycją i nad walką z własnymi słabościami. Hart ducha był trenowany przez kolejne dni. Preludium do tego wyzwania stanowił pierwszy dzień podróży do Bolonii, a następnie podróż pociągiem do Wenecji. W samym sercu Bolonii zrealizowaliśmy pierwsze ćwiczenie Siłowni fotograficznej p.t. „Gra miejsca w gronie przyjaciół i znajomych”, będące nieodzownym elementem (jednym z kilku) kolejnych dni wyjazdu.
Po dotarciu do miejsca zakwaterowania, które mieściło się na dziedzińcu (tuż obok Getta weneckiego, najstarszego getta na świecie liczącego ponad 500 lat) zostawiliśmy bagaże i od razu udaliśmy się na rekonesans malowniczymi uliczkami w kierunku mostu Rialto. Przez kolejne dni, codziennie przekraczaliśmy niemal w progu naszych drzwi, mosiężne tabliczki, niepozwalające na bezrefleksyjne przejście obok miejsca w którym mięliśmy zakwaterowanie.
- RICCARDO BRANDES, NATO 1917, ARRESTATO 27.7.1944, DEPORTATO, AUSSHWITZ, ASSASSINATO, ASSASSINATO
- SUSANNA CALIMANI NACAMULLI, NATA 1883, ARRESTATA 5.12.1943, DEPORTATA, AUSSHWITZ, ASSASSINATA 28,2,1944
- ELENA NACAMULLI, NATA 1916, ARRESTATA 5.12.1943, DEPORTATA, AUSSHWITZ, ASSASSINATA
- MARA NACAMULLI, NATA 1941, ARRESTATA 5.12.1943, DEPORTATA, AUSSHWITZ, ASSASSINATA
- CLEMENTINA FANO, NATA 1890, ARRESTATA 5.12.1943, DEPORTATA, AUSSHWITZ, MORTA 28,2,1945
- ELOISA RAVA, NATA 1878, ARRESTATA 5.12.1943, DEPORTATA, AUSSHWITZ, ASSASSINATA 28,2,194
Wieczorem uliczki Wenecji po wyjściu z miejsca zakwaterowania witały Nas orzeźwiającym zapachem i smakiem mglistego powietrza, tajemniczo snującego się niby pomruk czyhającej tuż za rogiem zimowej aury. Zmęczeni podróżą, lecz ciekawi nieznanego, wszyscy ochoczo podążali przed siebie, smakując wenecki, nocny czas. Mijaliśmy już tylko cichnące okruchy tętniącego w ciągu dnia życia.
Wieczorny spacer skończyliśmy tuż przed północą. Pora na odpoczynek, wszak kolejny, wspaniały dzień przed nami!